-Dasz radę. Pójdziesz tam i rozwalisz wszystkich. –Wmawiała
sobie Kath ubierając krótkie dresowe spodenki i zwykły t-shirt.
Nigdy nie lubiła się stroić. Jej motto: Wygodne znaczy lepsze. Potrafiła tak dobrać ubrania na siebie, że wyglądała lepiej niż szkolne strojnisie. Wyszła z pokoju, zeszła po schodach i poszła do kuchni.
-Idziesz gdzieś?- Zapytała mama.
-Eee uczyć matmy Laurel, ma problem z opanowaniem materiału.- Powiedziała Kath wkładając owoce do miksera.
-Dobrze, ale o której wrócisz?
-Nie wiem, zależy jak pójdzie mamo. Ale chyba zostanę u niej na noc, tak będzie najlepiej...
-Coś się stało, Katherine? Jesteś podenerwowana. Rozluźnij się kochanie.- Wymruczała mama córce do ucha i się w nią wtuliła.
-Mamo, mam po prostu zły dzień...
-Okej, okej. Zadzwoń jak dojdziesz do Lau.- Powiedziała zmartwiona mama.
-Dobra, dobra!- Zawołała Kath zakładając air maxy i dopijając sok.
Wyszła z domu. Nie lubi go, jest za duży.Ponoć najładniejszy na całej ulicy , choć to okolice bogaczy. Kath nie twierdzi, że jest lepsza mając więcej pieniędzy od innych. Jest taka sama.. Chyba. W ciągu paru minut dobiegła pod dom kultury.dobiegła pod dom kultury. Było już mnóstwo ludzi, lecz łatwo ujrzała Elenę. Jej rude loki wyróżniały się z tłumu, poza tym jest bardzo żywą osobą. Z Eleną przyjaźniła się od przedszkola, mówią sobie wszystkie sekrety.
-Hej mała! Dzisiaj wygrasz, wiem to.- Elena przekrzykiwała tłum ludzi i pocałowała Kath w policzek. Pachniała niesamowicie, w końcu przyszła to z Chadem, jej chłopakiem. Kath już miała odpowiedzieć, lecz usłyszała dźwięk zapowiadający start zawodów. Stanęła wśród innym zawodników, przygotowała się do startu i czekała na gwizdek. Była skupiona całkowicie na tym, że zaraz pobiegnie i zapomni o wszystkich problemach codziennych. Nie zwracała uwagi na ludzi, nie zwracała uwagi na to, że wśród tłumu stoi jej najlepszy przyjaciel. Skupiła się tylko na jednej rzeczy: Zaraz pobiegnie. Jest! Usłyszała strzał, wystartowała. Przez dłuższą chwilę wygrywała, była pierwsza. Lecz po chwili wyprzedził ją Stefan. Jest jej największym rywalem w tej dyscyplinie. Musiała wygrać tym razem, nie da się. Zostało tak mało do końca.. Jeszcze troszkę! Szybciej! Jednak nogi nie posłuchały, zwolniły, straciły moc. Jak to się mogło stać?! Zrozpaczona dobiegła do mety trzecie. Fatalny wynik, przecież miała dzisiaj wygrać! Pobiegła przed siebie nie czekając na rozdanie nagrody. Nie wiedziała gdzie, nie ważne są drogi. Nie zważała na jadące samochody, w końcu będą musiały się zatrzymać. Po kilku minutach stanęła ponieważ wiedziała, że jest u celu. Wciągnęła mocno czyste powietrze parku, poczuła że żyje. Weszła na jej ulubione drzewo i zaczęła rozmyślać. Przecież mogła wygrać! Następnym razem musi się bardziej przyłożyć, będzie lepiej... Musi być lepiej. Nagle usłyszała, że ktoś biegnie.
-Kath ?Kath ! Wiem, że tu jesteś... Choć, pogadamy.-Wołał zziajany głos. Znała go. Doskonale go znała, kochała jego właściciela jak brata.
-David, nie chcę rozmawiać..- Odpowiedziała smutnym głosem.
-A więc tam jesteś!- Wdrapał się z szybkością światła na drzewo na którym siedziała Kath.
-Słuchaj.. Bardzo dobrze sobie poradziłaś. Jestem z ciebie dumny.- Pocałował swoją przyjaciółkę w czoło i przytulił.
Kath nic nie odpowiedziała, ponieważ kochała ten stan kiedy David wtulał się w nią.. Pachnął tak nieziemsko. Ta chwila mogła trwać wiekami, byli jakby poza światem. Wyciszyli się, zamknęli oczy pogrążeni w swoich myślach. Nagle wyrwała ich z rozmyślań Kath:
-Pójdziesz ze mną na lody?- Zapytała.
David zdziwił się nagłym pytaniem dziewczyny, w której od dawna był zakochany. Jednak pokiwał głową i pomógł Kath zejść z drzewa. Szli po cichu, tak jak to oboje lubili. Było ciemno, kawiarenka była na drugim końcu miasta. Chłopak stwierdził, że nie ma ochoty iść do pracy swojego taty z Kath, mógłby zrobić awanturę.
-A pójdziemy do mnie na lody ? Mam dużo smaków !- Zawołał David kusząco.
-Skoro tak prosisz, to się zgodzę.- Kath wystawiła język, uśmiechnęła się szeroko i miała coś jeszcze powiedzieć, lecz zadzwonił jej telefon:
-Halo? Katherine, gdzie jesteś?
-Mamo, jestem z Davidem. Okazało się, że Laurel uczy się matmy z Rayanem.
-No dobra, skoro jesteś z Davidem to nie będę się już martwić. Wcześniej nie zadzwoniłaś... Zostajesz u niego na noc?
-A mogę?
-Oczywiście kochanie.
-Dziękuję mamusiu!- Zapiszczała podekscytowana Kath i rozłączyła się.
-Chyba przyjmiesz mnie do domu na noc, nie?- Zapytała Davida swoim słodkim głosem.
-Oczywiście, jakżeby inaczej.-Uśmiechnął się David i poprowadził Kath do jego domu.
Nigdy nie lubiła się stroić. Jej motto: Wygodne znaczy lepsze. Potrafiła tak dobrać ubrania na siebie, że wyglądała lepiej niż szkolne strojnisie. Wyszła z pokoju, zeszła po schodach i poszła do kuchni.
-Idziesz gdzieś?- Zapytała mama.
-Eee uczyć matmy Laurel, ma problem z opanowaniem materiału.- Powiedziała Kath wkładając owoce do miksera.
-Dobrze, ale o której wrócisz?
-Nie wiem, zależy jak pójdzie mamo. Ale chyba zostanę u niej na noc, tak będzie najlepiej...
-Coś się stało, Katherine? Jesteś podenerwowana. Rozluźnij się kochanie.- Wymruczała mama córce do ucha i się w nią wtuliła.
-Mamo, mam po prostu zły dzień...
-Okej, okej. Zadzwoń jak dojdziesz do Lau.- Powiedziała zmartwiona mama.
-Dobra, dobra!- Zawołała Kath zakładając air maxy i dopijając sok.
Wyszła z domu. Nie lubi go, jest za duży.Ponoć najładniejszy na całej ulicy , choć to okolice bogaczy. Kath nie twierdzi, że jest lepsza mając więcej pieniędzy od innych. Jest taka sama.. Chyba. W ciągu paru minut dobiegła pod dom kultury.dobiegła pod dom kultury. Było już mnóstwo ludzi, lecz łatwo ujrzała Elenę. Jej rude loki wyróżniały się z tłumu, poza tym jest bardzo żywą osobą. Z Eleną przyjaźniła się od przedszkola, mówią sobie wszystkie sekrety.
-Hej mała! Dzisiaj wygrasz, wiem to.- Elena przekrzykiwała tłum ludzi i pocałowała Kath w policzek. Pachniała niesamowicie, w końcu przyszła to z Chadem, jej chłopakiem. Kath już miała odpowiedzieć, lecz usłyszała dźwięk zapowiadający start zawodów. Stanęła wśród innym zawodników, przygotowała się do startu i czekała na gwizdek. Była skupiona całkowicie na tym, że zaraz pobiegnie i zapomni o wszystkich problemach codziennych. Nie zwracała uwagi na ludzi, nie zwracała uwagi na to, że wśród tłumu stoi jej najlepszy przyjaciel. Skupiła się tylko na jednej rzeczy: Zaraz pobiegnie. Jest! Usłyszała strzał, wystartowała. Przez dłuższą chwilę wygrywała, była pierwsza. Lecz po chwili wyprzedził ją Stefan. Jest jej największym rywalem w tej dyscyplinie. Musiała wygrać tym razem, nie da się. Zostało tak mało do końca.. Jeszcze troszkę! Szybciej! Jednak nogi nie posłuchały, zwolniły, straciły moc. Jak to się mogło stać?! Zrozpaczona dobiegła do mety trzecie. Fatalny wynik, przecież miała dzisiaj wygrać! Pobiegła przed siebie nie czekając na rozdanie nagrody. Nie wiedziała gdzie, nie ważne są drogi. Nie zważała na jadące samochody, w końcu będą musiały się zatrzymać. Po kilku minutach stanęła ponieważ wiedziała, że jest u celu. Wciągnęła mocno czyste powietrze parku, poczuła że żyje. Weszła na jej ulubione drzewo i zaczęła rozmyślać. Przecież mogła wygrać! Następnym razem musi się bardziej przyłożyć, będzie lepiej... Musi być lepiej. Nagle usłyszała, że ktoś biegnie.
-Kath ?Kath ! Wiem, że tu jesteś... Choć, pogadamy.-Wołał zziajany głos. Znała go. Doskonale go znała, kochała jego właściciela jak brata.
-David, nie chcę rozmawiać..- Odpowiedziała smutnym głosem.
-A więc tam jesteś!- Wdrapał się z szybkością światła na drzewo na którym siedziała Kath.
-Słuchaj.. Bardzo dobrze sobie poradziłaś. Jestem z ciebie dumny.- Pocałował swoją przyjaciółkę w czoło i przytulił.
Kath nic nie odpowiedziała, ponieważ kochała ten stan kiedy David wtulał się w nią.. Pachnął tak nieziemsko. Ta chwila mogła trwać wiekami, byli jakby poza światem. Wyciszyli się, zamknęli oczy pogrążeni w swoich myślach. Nagle wyrwała ich z rozmyślań Kath:
-Pójdziesz ze mną na lody?- Zapytała.
David zdziwił się nagłym pytaniem dziewczyny, w której od dawna był zakochany. Jednak pokiwał głową i pomógł Kath zejść z drzewa. Szli po cichu, tak jak to oboje lubili. Było ciemno, kawiarenka była na drugim końcu miasta. Chłopak stwierdził, że nie ma ochoty iść do pracy swojego taty z Kath, mógłby zrobić awanturę.
-A pójdziemy do mnie na lody ? Mam dużo smaków !- Zawołał David kusząco.
-Skoro tak prosisz, to się zgodzę.- Kath wystawiła język, uśmiechnęła się szeroko i miała coś jeszcze powiedzieć, lecz zadzwonił jej telefon:
-Halo? Katherine, gdzie jesteś?
-Mamo, jestem z Davidem. Okazało się, że Laurel uczy się matmy z Rayanem.
-No dobra, skoro jesteś z Davidem to nie będę się już martwić. Wcześniej nie zadzwoniłaś... Zostajesz u niego na noc?
-A mogę?
-Oczywiście kochanie.
-Dziękuję mamusiu!- Zapiszczała podekscytowana Kath i rozłączyła się.
-Chyba przyjmiesz mnie do domu na noc, nie?- Zapytała Davida swoim słodkim głosem.
-Oczywiście, jakżeby inaczej.-Uśmiechnął się David i poprowadził Kath do jego domu.
Powiem tyle jest mega wpadajcie do mnie http://marzycielkimk.blogspot.com/. Kiedy następny
OdpowiedzUsuń