sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział III

-Klara!- David podbiegł do swojej kuzynki i podniósł ją do góry.-Dawno cię nie widziałem! Zmieniłaś się!-
Patrzył właśnie na wysoką,długowłosą szatynkę z mocną opalenizną.
-Ty też! Co robiłeś przez te wieki? Co ty tu w ogóle robisz?- Niemal piszczała dziewczyna.
-Przyszedłem tutaj z nią- Pokazał na Kath stojącą w długiej kolejce do budki.
-Widzę, jak na nią patrzysz. Czyżbyś się zakochał?
-I to nie wiesz jak... Zrobiłbym dla niej wszystko. Tylko, że ona chce zostać tylko przyjaciółmi...
-A powiedziałeś jej, co do niej czujesz? To  może rozwiązać twój problem.- Klara puściła oczko do Davida.
-Ale może też wszystko zepsuć.. Może zerwać przyjaźń. A tego to ja nie przeżyję.- Zrobił się smutny.
-Ale..
-Hej! Kupiłam lody.- Wtrąciła się nagle Kath do rozmowy.
-Cześć. Klara jestem- Uśmiechnęła się do Kath.
-O! Przepraszam, gapa jestem, nie zauważyłam Cię. Katherine, dla Ciebie Kath.- Zaśmiała się dziewczyna i podała Klarze rękę.
-No dobrze, skoro teraz wszyscy się poznali to możemy iść pływać.- David popchał dziewczyny w stronę basenu.
Obydwie przewróciły oczami, popatrzyły się na siebie i się zaśmiały. Już się lubiły. 
W wodzie świetnie się we trójkę bawili, tylko najgorsze było to, że czas szybko mijał. Zostali ostatni w basenie i właściciel ośrodku musiał ich wyprosić. Grzecznie, ale wyprosić. Śmiejąc się wyszli z basenu, ubrali się i poszli grzecznie dziękując właścicielowi. David z kuzynką odprowadzili Kath do domu a sami poszli do Davida domu, żeby przenocować Klarę. Przygotowali sobie kisiel, jak to lubili w dzieciństwie i oglądali bajki na Cartoon Network. 

Jednak Kath  miała w domu trochę gorzej. Jej tato wrócił podenerwowany z delegacji i na wszystkich krzyczał.
-A ty?! Katherine, jakie masz wyniki w nauce?!
-Tato, ale są wakacje..
-To co z tego?! Masz zakaz wychodzenia z domu. I koniec.- Powiedział tato i wyszedł z kuchni.
-Co mu się stało?- Zapytała zmartwiona Kath mamy.
-Miał bardzo ciężki dzień.. Będzie dobrze, musi się uspokoić. Chcesz kolację?
-Nie, dzięki... Nie jestem głodna.- Powiedziała Kath i poszła do swojego pokoju.
Otworzyła drzwi, zrobiła pierwszy krok. Lubiła swój pokój: Był pomalowany na jasny fiolet. Kochała fiolet. Ciemne meble, a na ścianach powywieszane plakaty. Typowo dziewczęcy tyle, że na półkach miała statuetki za osiągnięcia sportowe. 
Wzięła laptopa i położyła się do łóżka. Założyła beatsy i słuchała muzyki. Cały świat należał do niej, czuła się jak w niebie. Uwielbiała ten stan: Nikt nie przeszkadza, słucha muzyki. 
Jednak ktoś jej przerwał.
-Katherine? Chcemy z tobą porozmawiać...- Weszli rodzice do pokoju córki z bardzo poważnymi minami.
Oj, już widzę. Coś się stało..- Pomyślała Kath.



wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział II

Davida dom może nie był duży, ale bardzo funkcjonalny. Mała kuchnia z podstawowymi urządzenia łączyła się z tak samo małą jadalnią i salonem.Mała kuchnia z podstawowymi urządzeniami łączyła się z tak samo małą jadalnią i salonem. Łazienka oraz sypialnie znajdowały się na drugim piętrze, gdzie był także dość spory balkon wychodzący od pokoju Davida. Widać było z niego centrum miasta, były to wspaniałe widoki. Kath kochała ten uroczy domek z drewna, czuła się w nim o wiele lepiej niż w swoim. Stała teraz na ulubionym  dużym balkonie, podpierała się o balustradę  i patrzyła na miasto popijając kakao. David był gdzieś w domu, rozmawiał chyba z mamą. W pewnym momencie Kath zamknęła oczy. Jest jej teraz, tu wspaniale. Tylko brakowało jej do tego wszystkiego mocnego, ale jednocześnie delikatnego uścisku Davida. Czasami czuła, że kocha go jak brata, czasami jak swojego własnego chłopaka. Był wobec niej czuły, czasami romantyczny, czuła się przy nim bezpiecznie.
 Z myśli wyrwał ją właśnie on:
 -Hej, co robisz?- Zapytał wtulając się w nią.
-Stoję  i myślę- Odparła dziewczyna.
 -A pomyślałaś o mamie? Długo ją będziesz okłamywać?
-Nie wiem… Ale ona może mnie wyrzucić z domu  gdy dowie się, że znów chodzę na zawody.
 -Też wyrzuciłbym cię z domu, gdybym dowiedział się, że uprawiasz hazardowe gry. Dobrze wiesz, że te zawody nie są legalne. Gdyby stało ci się coś, Kath…
-Wiem, David. Pokonam Stefana i skończę z tym, ok?
-Mam nadzieję… Chodźmy spać, późno już.- Zakończył rozmowę David i zaprowadził Kath do jego łóżka.
Sam David miał rozłożony materac koło łóżka Kath. Ledwo co się ten materac mieścił, ale lepsze to niż podłoga. Gdy już zasypiał poczuł, że jakieś ciało go ściska. To Kath „spadła” z łóżka i go przytuliła.                 
-David, jesteś kochany.- Powiedziała mu to do ucha i wtuliła się w niego jeszcze mocniej.
-Wiem, wiem.- Odparł chłopak i zasnął.
Zaczął się kolejny ciepły, wakacyjny dzień. Kath dostała śniadanie do łóżka, uwielbiała to. Na kolorowej tacce stała miseczka, w której miała pokrojone owoce oraz szklanka z wodą. David dobrze wiedział, co Katherine lubiła, a co nie. Tolerowała tylko wodę i soki do picia, przeszła na wegetarianizm trzy lata temu. Była całkowitym przeciwieństwem jej rodziców, którzy codziennie jedli jakiś mięsny posiłek. Zazwyczaj szła wtedy do Davida, jego mama potrafi robić wspaniałe wegetariańskie obiady. Zjadła śniadanie nie śpiesząc się i poszła wziąć zimny prysznic. Postanowili z Davidem, że wybiorą się na basen. Chłopak musi zrewanżować się na Kath, ponieważ ta ostatnim razem wygrała z nim wyścig. Kochał w niej to, że tak zdrowo się odżywia i uprawia tyle sportów…
Wyszli z domu Davida i tylko zahaczyli o dom Laurel, żeby wziąć jej strój i parę innych rzeczy.
Po drodze rozmawiali i śmiali się, jak zwykle. Czuli się ze sobą wspaniale, jakby byli parą od dawna. Na basenie spotkali koleżankę ze szkoły, Lexi. Była to jedna ze szkolnych plastików, nikt jej nie lubił. Przyczepiała się zawsze do chłopaków. David rozłożył kocyk na trawie niedaleko basenu, a Kath poszła kupić coś do picia. Oczywiście nie mogło się obejść bez podejścia Lexi do Davida. Zaczęła się do niego przystawiać, przytulać. Chłopak nie był szczęśliwy jej zachowaniem, więc postanowił pójść do Kath. Nie mógł uwierzyć co zobaczył...

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział I

-Dasz radę. Pójdziesz tam i rozwalisz wszystkich. –Wmawiała sobie  Kath ubierając  krótkie dresowe spodenki i zwykły t-shirt.
Nigdy nie lubiła się stroić. Jej motto: Wygodne znaczy lepsze. Potrafiła tak dobrać  ubrania na siebie, że wyglądała lepiej niż szkolne strojnisie. Wyszła z pokoju, zeszła po schodach i poszła do kuchni.
-Idziesz gdzieś?- Zapytała mama.
-Eee uczyć matmy Laurel, ma problem z opanowaniem materiału.- Powiedziała Kath wkładając owoce do miksera.
-Dobrze, ale o której wrócisz?
-Nie wiem, zależy jak pójdzie mamo. Ale chyba zostanę u niej na noc, tak będzie najlepiej...
-Coś się stało, Katherine? Jesteś podenerwowana. Rozluźnij się kochanie.- Wymruczała mama córce do ucha i się w nią wtuliła.
-Mamo, mam po prostu zły dzień...
-Okej, okej. Zadzwoń jak dojdziesz do Lau.- Powiedziała zmartwiona mama.
-Dobra, dobra!- Zawołała Kath zakładając air maxy i dopijając sok.

Wyszła z domu. Nie lubi go, jest za duży.Ponoć najładniejszy na całej ulicy , choć to okolice bogaczy. Kath nie twierdzi, że jest lepsza mając więcej pieniędzy od innych. Jest taka sama.. Chyba. W ciągu paru minut dobiegła pod dom kultury.dobiegła pod dom kultury. Było już mnóstwo ludzi, lecz łatwo ujrzała Elenę. Jej rude loki wyróżniały się z tłumu, poza tym jest bardzo żywą osobą. Z Eleną przyjaźniła się od przedszkola, mówią sobie wszystkie sekrety. 
-Hej mała! Dzisiaj wygrasz, wiem to.- Elena przekrzykiwała tłum ludzi i pocałowała Kath w policzek.                Pachniała niesamowicie, w końcu przyszła to z Chadem, jej chłopakiem. Kath już miała odpowiedzieć, lecz usłyszała dźwięk zapowiadający start zawodów. Stanęła wśród innym zawodników, przygotowała się do startu i czekała na gwizdek. Była skupiona całkowicie na tym, że zaraz pobiegnie i zapomni o wszystkich problemach codziennych. Nie zwracała uwagi na ludzi, nie zwracała uwagi na to, że wśród tłumu stoi jej najlepszy przyjaciel. Skupiła się tylko na jednej rzeczy: Zaraz pobiegnie. Jest! Usłyszała strzał, wystartowała. Przez dłuższą chwilę wygrywała, była pierwsza. Lecz po chwili wyprzedził ją Stefan. Jest jej największym rywalem w tej dyscyplinie. Musiała wygrać tym razem, nie da się. Zostało tak mało do końca.. Jeszcze troszkę! Szybciej! Jednak nogi  nie posłuchały, zwolniły, straciły moc. Jak to się mogło stać?! Zrozpaczona dobiegła do mety trzecie. Fatalny wynik, przecież miała dzisiaj wygrać! Pobiegła przed siebie nie czekając na rozdanie nagrody. Nie wiedziała gdzie, nie ważne są drogi. Nie zważała na jadące samochody, w końcu będą musiały się zatrzymać. Po kilku minutach stanęła ponieważ wiedziała, że jest u celu. Wciągnęła mocno czyste powietrze parku, poczuła że żyje. Weszła na jej ulubione drzewo i zaczęła rozmyślać. Przecież mogła wygrać! Następnym razem musi się bardziej przyłożyć, będzie lepiej... Musi być lepiej. Nagle usłyszała, że ktoś biegnie. 
-Kath ?Kath ! Wiem, że tu jesteś... Choć, pogadamy.-Wołał zziajany głos. Znała go. Doskonale go znała, kochała jego właściciela jak brata.
-David, nie chcę rozmawiać..- Odpowiedziała smutnym głosem.
-A więc tam jesteś!- Wdrapał się z szybkością światła na drzewo na którym siedziała Kath.
-Słuchaj.. Bardzo dobrze sobie poradziłaś. Jestem z ciebie dumny.- Pocałował swoją przyjaciółkę w czoło i przytulił.
 Kath nic nie odpowiedziała, ponieważ kochała ten stan kiedy David wtulał się w nią.. Pachnął tak nieziemsko. Ta chwila mogła trwać wiekami, byli jakby poza światem. Wyciszyli się, zamknęli oczy pogrążeni w swoich myślach. Nagle wyrwała ich z rozmyślań Kath:
-Pójdziesz ze mną na lody?- Zapytała.
David zdziwił się nagłym pytaniem dziewczyny, w której od dawna był zakochany. Jednak pokiwał głową i pomógł Kath zejść z drzewa. Szli po cichu, tak jak to oboje lubili. Było ciemno, kawiarenka była na drugim końcu miasta. Chłopak stwierdził, że nie ma ochoty iść do pracy swojego taty z Kath, mógłby zrobić awanturę. 
-A pójdziemy do mnie na lody ? Mam dużo smaków !- Zawołał David kusząco.
-Skoro tak prosisz, to się zgodzę.- Kath wystawiła język, uśmiechnęła się szeroko i miała coś jeszcze powiedzieć, lecz zadzwonił jej telefon:
-Halo? Katherine, gdzie jesteś?
-Mamo, jestem z Davidem. Okazało się, że Laurel uczy się matmy z Rayanem.
-No dobra, skoro jesteś z Davidem to nie będę się już martwić. Wcześniej nie zadzwoniłaś... Zostajesz u niego na noc?
-A mogę?
-Oczywiście kochanie.
-Dziękuję mamusiu!- Zapiszczała podekscytowana Kath i rozłączyła się.
-Chyba przyjmiesz mnie do domu na noc, nie?- Zapytała Davida swoim słodkim głosem.
-Oczywiście, jakżeby inaczej.-Uśmiechnął się David i poprowadził Kath do jego domu.